My village... / Moja wioska...

... is global. And in fact, this is the second "Global Village". The first one was this:
... jest globalna. Tak naprawdę, to to jest druga moja wieś. Pierwsza była ta:

Many, many years ago, when I was starting in "quilting business" (read: learning about quilts, quilt history and quilt makers) I joined  a few discussion online groups. Those were the days... I met lots of great people (some of them became friends in real life too) and learned a lot. Thanks to American quilters I discovered the best fabric shops. And a lot of quilters has sent me their scraps. Thanks to internet we stayed connected on everyday basis. This first "Global Village" is the exact picture of this time - I felt like living in a small village, knowing every neibourgh, sewing with their fabrics. And connected by wires :) The size of this quiltlet is pretty small - 35 x 41 cms.
Dawno, dawno temu, kiedy dopiero wchodziłam w świat quiltu (czyli: dowiadywałam się co to jest quilt, jakie są ich rodzaje, historia i twórcy) należałam do kilku internetowych grup dyskusyjnych. To były czasy... Spotkalam wtedy mnóstwo fantastycznych osób (z niektórymi zaprzyjaźniłam się również w realu) i mnóstwo nauczyłam. Dzięki amerykańskim koleżankom odkryłam najlepsze sklepy z tkaninami. A wiele z nich przysyłało mi swoje ścinki. Dzięki internetowi byłyśmy w codziennym kontakcie. I właśnie tak to wyglądało, jak w tej pierwszej "Globalnej Wiosce" - czułam się, jakbym naprawdę mieszkała w małej wsi, znała wszystkie sąsiadki, szyła z ich tkanin. A połączone byłyśmy za pomocą cienkich drucików. Ta praca jest malutka - ma 35 x 41 cm.
After few years, in 2008 the show in Houston came in handy to make something bigger. Just kidding, the size they want quilts in to be exhibited is always a nightmare for me. I don't work this big (and, after making a piece for Houston earlier, I said never again). But it was tempting, as it was the first, separate Art Quilt exhibition in Houston. My former groups were history but I was already a member of Quiltart online group so it seemed fun to try the idea of global village again.
Kilka lat później, w 2008 Houston organizowało pierwszy, osobny pokaz quiltów artystycznych (wcześniej ta kategoria nie była tak wyodrębniona). Świetna okazja, żeby uszyć coś większego. Oczywiście żartuję, duży rozmiar to mój nocny koszmar (kilka lat wcześniej szyłam dużą rzecz, też do Houston i powiedziałam sobie, że nigdy więcej). Ale okazja była kusząca. Po moich dawnych grupach dyskusyjnych pozostało już tylko wspomnienie, ale byłam członkiem Quiltartu, więc idea globalnej wioski nadal była bardzo żywa.
This quilt is 120 x 140 cms. And yes, it made it to Houston and then, traveled for 2 years through different shows in US. My village became bigger and much more complex. As the the whole web. It is much easier to look at particular residents than to see it all at a glance.
Ta praca ma 120 x 140 cm. Tak, zakwalifikowała się do Houston, a potem przez 2 lata podróżowała po całych Stanach. Moja wioska stała się większa i bardziej złożona. Tak, jak internet. Znacznie łatwiej przyglądać się poszczególnym "gospodarstwom" niż rzutem oka objąć całość.
And now you, dear readers, are a part of my village too :)
No i teraz Wy, drodzy czytelnicy, również jesteście częścią mojej wioski :)

Comments

Anonymous said…
Twoja "wioska" Bożeno jest przecudna. Pzdr Anna
CINDY said…
Bozena, what a spectacular quilt & I love the idea of 'your global village', how fortunate you are to have connected with so many! Thank you for sharing this beautiful piece of art!
Oh my gosh! This is soooooooooo gorgeous! I love your work. I'm now following your blog.
xx
dosankodebbie said…
Hooray!! I was soooo looking forward to seeing the front of the "houses" quilt. I love and admire your talent.
Marlena said…
Niesamowita!! Podziwiam :)
jońska said…
OHHH!
Bożena... to zapiera dech!
Linzee said…
This quilt is stunning! I love the concept and the colors. It is amazing how the Internet has expanded friendships and connections and you've captured that beautifully. Well done!
kiboko said…
Jestem zachwycona i wioską patchworkową i tym co się pod tym kryje:) - te wszystkie kontakty międzyludzkie są nie do przecenienia. Widziałam w realu jedną wioskę na wystawie w Krakowie, tam rozmawiałyśmy na temat kuchni jej powstawania. Mistrzostwo:)
VeganMinimal said…
Jestem zaszczycona, że mogę być mieszkańcem tak cudnej wioski... chociaż zdaje się, że wioska rozrosła się w prawdziwą metropolię! :)
Wspaniała praca. jestem zachwycona.
Made by AJ said…
Niewiarygodna ta tkanina! I jeszcze ta historia o globalnej wiosce...
pasja said…
Śliczne to mało powiedziane to jest cudo :)
Pozdrawiam :)

Popular posts from this blog

Botanical laces / Botaniczne koronki

The hen in troubles

Spring is coming to the kitchen